„Apetyczny” kurczak z plastiku, pianka na napoju to płyn do naczyń, a zachęcająco wyglądający krem to jakaś chemiczna masa. O takich trickach stosowanych w fotografii kulinarnej na pewno słyszeliście 🙂
Ja oczywiście też i dlatego zabierając się za lekturę książki Fotografia kulinarna Od zdjęcia do arcydzieła, spodziewałam się tego typu rewelacji. Tymczasem…
Faktycznie, w książce znajdziecie kilka praktycznych podpowiedzi, ale przede wszystkim solidna dawka wiedzy:
- jak dobrać aparat fotograficzny
- jak ustawić paramaetry techniczne czy oświetlenie
- jak tworzyć kompozycję
Poza tym autorka sporo miejsca poświęca obecności w sieci i budowania swojej własnej marki – o ile oczywiście o fotografii kulinarnej myśli się na poważnie.
Co do samych tricków, to jak przyznaje autorka, zdjęcia robi szybko, by… daną potrawę potem zjeść 🙂 Zatem nie ma mowy o plastikowym kurczaku, za to:
- jedzenie dobrze jest nakładać na małe talerze – posiłek nie „ginie” na dużej przestrzeni i jest bardziej fotogeniczny
- zalecany jest lekki bałagan na talerzu (żeby nie było sterylnie)
- potrawy płaskie można wypełnić (np. do naleśnika do środka wkładamy dodatkowy naleśnik)
- aby dekoracja np. zupy pozostała na jej powierzchni – do większej miseczki wkładamy mniejszą (do góry dnem), zalewamy zupą a dekorację układamy na wierzchu
A jak uzyskać efekt świeżości? Jak sprawić by lód nie wypływał do góry naczynia? Te i inne ciekawostki znajdziecie w książce 🙂
fot. pixabay i własne