Taaak… ekologia jest trendy,
ekologia jest modna,
jest pożyteczna, poprawna politycznie,
ale czy jest… kulturalna?
Taka sytuacja:
Czterogwiazdkowy hotel. Śniadanie. Biorę sobie filiżankę i nalewam kawę ze stojącego ekspresu, a… mój towarzysz był zgorszony! Popatrzył na mnie karcącym wzrokiem:
Jak to? Nie wzięłam sobie spodeczka do filiżanki! Przecież to niekulturalne i obciach wręcz! Chyba jesteś źle wychowana! mówiło jego spojrzenie.
Uhh… faktycznie? No co Ty…?
A ja… „zepsuta” ekologicznie myślałam tak:
Nie słodzę, nie wlewam śmietanki, to znaczy, że nie potrzebuję łyżeczki do mieszania i spodeczka do jej odłożenia. Nie biorę spodeczka, bo go nie potrzebuję, to po co go „brudzić”? Dbam o oszczędność wody, prądu, o EKOLOGIĘ!
Uhhh… ciężkie jest życie ekologa, bo w wielu sytuacjach eko-człowiek jest postrzegany jako nieobyty i prostacki.
Wątpicie?
Oto TOP 7 obciachowych EKO zachowań:
1.
Plastikowe łyżeczki (często dodawane do lodów czy innych deserów) – nie wyrzucam, zabieram ze sobą i zawsze mam jedną w torebce – bardzo przydają się, gdy jestem w podróży lub na dłuższych zakupach i chcę zjeść np. serek:) przyznacie, że „palcoma” się nie da? 🙂
2.
Tylko kawa?
Gdy już trafię do tzw. „restauracji” McD zwykle ograniczam się tylko do kawy.
Pracownicy jednak do tego dają cały pakiet: taca, na tacy ulotka z aktualną ofertą, cukry, mieszadełka itp. – po co mi taca? I ta ulotka, którą za parę minut wyrzuci się do kosza – nie biorę!
I znów zdziwienie, że tylko kubek wzięłam, a całą resztę zostawiłam . Obsługa myśli, że
ta kobieta chyba nie wie, jak się trzeba zachować?
Co?:))
3.
Butelki – dużo piję… wody, of course:) zbankrutowałabym chyba na mineralną! Zatem co dzień rano, do butelki po mineralnej nalewam sobie kranówkę i tak zaopatrzona udaję się do pracy – obciach:)
4.
Świeże bułeczki – kupując bułeczki (podawane przez sprzedawczynie) podaję na nie przyniesiony ze sobą foliowy woreczek. Panie sprzedawczynie patrzą na mnie, jak na nieszkodliwą wariatkę… bo przecież
one mi dadzą piękny, nowy woreczek! To po co ja ze swoim starym i brzydkim chodzę?
No???:)
5.
Kawiarnie i samoloty – czasem do małej kawki dostajemy mega serwetę, z kolei nieraz w samolocie do serwowanej szklaneczki wody też dodają serwetkę (chyba zakładają, że wszyscy się będą tą wodą oblewać?:) zabieram te chusteczki i serwetki i co tam jeszcze – żeby się nie zmarnowało:)
6.
Hotele – zabieram nie wykorzystane mini szamponiki, żele, mydełka itp. – niektórzy uważają, że to nie wypada… Wystarczy jednak mieć świadomość, że w wielu hotelach obowiązują zasady dot. higieny, które nakazują wyrzucenie nawet nieotwartych kosmetyków (a nóż widelec, ktoś tam jednak czegoś dolał?), więc pozostawione w pokoju trafią na śmietnik, a zabrane… cóż będą nam służyć i mogą się przydać na inny wyjazd – wiecie, samoloty – płyny do 100 ml i mamy mały szamponik jak znalazł!
7.
Restauracje – czasem zamówiona porcja okazuje się zbyt duża, a… smaczna – wówczas bez krępacji proszę o zapakowanie tego, czego nie zjedliśmy – no zapłacone przecież!
I tak dalej… totalny brak kultury, prawda? Bo obowiązująca „kultura” to często kultura marnotrawstwa.
A tak ogólnie, to jestem bardzo dobrze wychowana – mama potwierdzi:)